Czarna owca medycyny: Nieopowiedziana historia psychiatrii przedstawia obraz amerykańskiej psychiatrii niemal od początku jej powstania aż do czasów współczesnych.
Jeffrey Lieberman jest znanym psychiatrą specjalizującym się w schizofrenii i innych zaburzeniach psychotycznych. Mile się zaskoczyłam, gdy na jednych zajęciach na studiach otrzymałam do przeczytania jeden z jego artykułów naukowych. Dla mnie to była dodatkowa wartość do Czarnej owcy medycyny, którą już wcześniej przeczytałam.
Dziś największą przeszkodą nie są niedostatki wiedzy naukowej czy brak umiejętności medycznych, ale społeczna stygmatyzacja. Niestety ta stygmatyzacja podtrzymywana jest przez cała historię psychiatrii – pełną pomyłek – oraz jej utrzymująca się reputację (dziś już nieusprawiedliwioną) czarnej owcy medycyny.
Czarna owca medycyny nie jest książką o historii psychiatrii na całym świecie, a skupia się raczej na rozwoju tej dziedziny medycyny w Ameryce. Podane jest to wszystko w zgrabnej, prostej i typowo amerykańskiej formie. Ze studiów wiem, że styl pisania amerykańskich naukowców w porównaniu do polskich to przepaść, którą można zauważyć zaledwie po paru artykułach. Amerykanie specjalnie nie udziwniają, jakby chcieli by ich artykuły były zrozumiałe dla jak największej liczby osób zainteresowanych tematem. Polacy w większości zaś mają to do siebie, że utrudniają życie nie tylko sobie pisząc bardziej skomplikowanie, ale co najważniejsze i najsmutniejsze, również czytelnikom (często właśnie – biednym studentom, którzy muszą to czytać, przygotować się i zrozumieć).
W Czarnej owcy medycyny przeczytamy więc, m.in. o leczeniu psychozy gorączką, infekowaniu pacjentów malarią czy wprowadzanie ludzi w śpiączkę glukozą. Pojawiają się również fragmenty o leukotomii czy lobotomii przedczołowej. Zabiegi te były stosowane w celu leczenia chorób psychicznych, a polegały na wywiercaniu dziur w mózgu czy też dostawaniu się do niego przez oko. A to wszystko dla dobra zdrowia! Dzisiaj dla nas jest to nie do pomyślenia!
Cieszy mnie fakt, że wreszcie poznałam pobudki zmiany zapisu kolejnych edycji podręcznika DSM – do czwartej wersji były to cyfry rzymskie, od najnowszej piątej wersji, są to cyfry arabskie. Tym bardziej, że z ostatnią, piątą edycją są takie zawirowania, że wielu specjalistów (nie wspominając o studentach psychologii czy innych pokrewnych studiów, na których korzysta się z tego podręcznika) źle zapisuje nazwę. Dlatego dobrze było poznać historię i co skłoniło do zmiany zapisu z rzymskich cyfr na arabskie.
Biorąc pod uwagę, że nowa edycja podręcznika pojawi się właśnie w erze cyfrowej, wybrano skrót DSM-5 zamiast DSM-V. zastępując cyfrę rzymską numerem arabskim, Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne zasugerowało, ze podręcznik będzie teraz »żywym dokumentem«, regularnie aktualizowanym jak programy komputerowe, możemy się więc spodziewać wydania wersji DSM-5.1, czy 5.2. [s.288]
Jeffrey Lieberman zwrócił również uwagę na problem stygmatyzacji chorób psychicznych, jak i osób chorujących na nie. Książka w USA została wydana w 2015 roku, więc mimo tego że minęło zaledwie 7 lat, trochę zmieniło się w kwestii podchodzenia do problemów psychicznych. Psychoedukacja prężnie działa na Facebooku, Instagramie, YouTubie, ale również na TikToku. Głos zaczęły zabierać również same osoby chorujące przedstawiając siebie i swoje życie z chorobą, co osobom postronnym, nieznającym się na temacie może go nieco przybliżyć. Widać to również po wielu wydawanych książkach związanych z tematyką psychologiczną: traktujących o historii psychologii/psychiatrii, poradnikach czy też reportażach lub beletrystyce opartej na prawdziwych historiach.
Choć żyjemy w czasach bezprecedensowej tolerancji wobec innych ras, wyznań czy orientacji seksualnych, choroby psychiczne – niezawinione stany medyczne dotykające jedną osobę na cztery – nadal są postrzegane jako wstydliwe znamię, szkarłatna litera „S” jak szaleniec, „P” jak psychol albo „W” jak wariat. Wyobraźcie sobie, że jesteście zaproszeni na wesele przyjaciela, ale nagle dopada was choroba. Wolelibyście powiedzieć, że odwołujecie przyjście z powodu kamieni nerkowych czy może raczej epizodu maniakalnego? Jako wymówkę podalibyście raczej całonocne wymioty czy może atak paniki? Wolelibyście powiedzieć, że macie migrenę czy że macie kaca po ciągu alkoholowym? [s.312]
Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii to gratka dla osób, którzy interesują się medycyną, psychiatrią czy psychologią i ich historią. Jeffrey Alan Lieberman wraz z Ogi Ogas wykonali naprawdę kawał dobrej roboty. Książkę czyta się szybko, sprawnie i z zainteresowaniem chłonąc ciekawostki w niej zawarte. Mimo że o wielu haniebnych praktykach już słyszałam (jak choćby o lobotomii i leukotomii), to wiele z nich było dla mnie czymś nowym.
Czarna owca medycyny to moja pierwsza książka przeczytana z serii Zrozum wydawnictwa Poznańskiego, ale już wiem, że nie ostatnia. Na półce w kolejce czekają już: Śmiech na po matce o genetyce, Na własnej skórze, czyli o narządzie, który pokrywa całe nasze ciało, Co nas nie zabije czyli o największych plagach ludzkości oraz I (nie) żyli długo i szczęśliwie czyli o najgorszych rozstaniach w historii. A kolejne już mam w planach zakupowych, jak choćby najnowszą Sprawy łóżkowe czyli o historii seksu. A tych książek jest jeszcze kilka a będzie ich znacznie więcej, co mnie niezwykle cieszy!
Zobacz także: — Nie do pomyślenia — Człowiek, który nie mógł przestać — Mózg. 41 mitów — Uratuj mnie — Człowiek o 24 twarzach |
Autorzy: Jeffrey Alan Lieberman, Ogi Ogas Tytuł: Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii Seria: ZROZUM Oryginalny tytuł: Shrinks: The Untold Story of Psychiatry Wydawnictwo: Poznańskie Data wydania: 3.06.2020 Stron: 344 Tłumaczenie: Maciej Miłkowski |
Powyższy generator jest formą linku afiliacyjnego, co znaczy, że jeśli w nie klikniecie i kupicie książkę właśnie z niego otrzymam kilka groszy prowizji od sprzedaży, co pozwoli mi na rozwój bloga i moich social mediów. 🙂