Szalone lata osiemdziesiąte w popkulturze przechodzą odrodzenie. Najprawdopodobniej spowodowani nostalgią za swoim dzieciństwem twórcy próbują wrócić choć na chwilę do tamtych czasów. Stranger Things, Player One i Kredziarz są na to dobrym przykładem. Albo ja próbuję się doszukiwać w tym trendzie czegoś, czego w rzeczywistości nie ma.
Przyszłość. 2045 rok jest szary, okropny i ponury. Wszędzie głód, smród i ubóstwo. Na szczęście jest OASIS, czyli Ontologicznie Antropocentryczna Symulacja Imaginacyjno-Sensoryczna. Wirtualna rzeczywistość, która dla ludzi stała się już bardziej realna niż życie. To właśnie tam spędzają długie godziny, próbując zapomnieć o tym, co dzieje się wokół. Bo tam można być kim się chce. Czarnoskóra dziewczyna może być białym facetem, natomiast chudy nastolatek może zamienić się w elfa, wampira czy wszystko to co dusza zapragnie. Mało tego – w OASIS można chodzić do szkoły czy pracować. Bez wychodzenia z domu.
Cóż, z drugiej strony może jednak szczerość nie jest najlepszych wyjściem. Może to kiepski pomysł, by nowo narodzonemu człowiekowi mówić, że pojawił się na świecie pełnym chaosu, bólu i ubóstwa, i ze będzie miał okazję popatrzeć, jak wszystko rozpada się w pył. Dowiadywałem się tego wszystkiego stopniowo, przez kilka lat, a i tak miałem ochotę skoczyć z mostu. [s.28]
James Halliday, jeden z twórców OASIS postanawia obudzić użytkowników i dać im w życiu jakiś cel. Gdy umiera, zostaje ogłoszony konkurs. Ten kto odnajdzie Wielkanocne Jajo (ang. ester egg – to ukryte treści w grach, filmach i aplikacjach przed użytkownikami i widzami, które w jakiś sposób nawiązują do innych) otrzyma w spadku całą fortunę zmarłego i kontrolę nad OASIS. Trzy klucze i trzy bramy. Jajogłowi (poszukiwacze wspomnianego jaja) z całego świata główkują nad rozwiązaniem zagadki. Po pięciu latach nagle następuje przełom, bowiem na oficjalnej tablicy wyników na pierwszym miejscu pojawia się nazwa użytkownika, który zdobył pierwszy klucz. Konkurs nabiera tempa, a nie wszyscy rywale grają fair play.
Po Player One nie spodziewałam się niczego. Widziałam o tej książce tyle dobrych opinii, że postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy Ernest Cline naprawdę napisał coś ciekawego, czy powieść jest po prostu przereklamowana z powodu ekranizacji, którą wyreżyserował sam Steven Spielberg. Moje sceptyczne spojrzenie słabło z każdą stroną, tak bym po przeczytaniu mogła stwierdzić, że trafiłam na świetną powieść!
Player One to książka, która żyje latami osiemdziesiątymi. Filmy, seriale, teksty piosenek, a co najważniejsze pierwsze gry – na konsole, na automaty, planszowe czy interaktywne. Podczas czytania byłam pod wrażeniem pomysłowości Halliday’a – począwszy od samego OASIS aż po zagadki w konkursie, zupełnie zapominając, że przecież całą książkę napisał Ernest Cline i te wszystkie elementy wymyślił tak naprawdę on.
Symulacja stała się więzieniem, jakie ludzkość sama sobie narzuciła – pisał. – Przyjemnym miejscem, dokąd każdy może uciec przed własnymi problemami, nie bacząc na powolny upadek cywilizacji – głownie z powodu zaniechania. [s.166-167]
Spodobało mi się spojrzenie Cline’a na jedną kwestię – na to, że świat wirtualny tak naprawdę wciąga człowieka, ale także daje mu możliwość, chociażby poznania nowych ludzi, którzy mogą stać się przyjaciółmi. W OASIS można było ich spotkać pod różnymi postaciami, zupełnie innymi niż w rzeczywistości. Z jednej strony pozwalało to na swobodę, z drugiej strony zaś nie wiedziało się z kim tak naprawdę się rozmawia. Czy facet na pewno jest facetem i czy kobieta naprawdę jest kobietą.
O Stranger Things i Kredziarzu wspomniałam nie bez powodu. Serial od razu nasunął mi się na myśl, kiedy zaczęłam czytać Player One i wszystkie nawiązania do lat osiemdziesiątych. Zauważyłam, że twórcy z chęcią wracają do lat swojego dzieciństwa. Zostawiają coś po sobie nie chcąc by te lata odeszły zupełnie w niepamięć. A wiadomo – najczęściej to co minione, jest jakby lepsze, bardziej kolorowe, nawet mimo widocznych wad.
Player One to książka, która jest wręcz stworzona dla geeków i miłośników popkultury lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. To powieść, która wciągnęła mnie do swojego świata na tyle, że nie mogłam doczekać się, kiedy ją skończę i zacznę oglądać ekranizację, by zobaczyć ją na ekranie i móc porównać ją z pierwowzorem. Jestem pod wrażeniem pomysłowości, wiedzy i umiejętności Ernesta Cline’a.
Player One – Czy film jest równie dobry jak książka?
To jest dla mnie kluczowe pytanie, na które niestety muszę odpowiedzieć przecząco. Zwiastun zapowiadał naprawdę dobry film, jednak… chyba oczekiwałam zbyt wiele.
Ja naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że ekranizacja nie musi wiernie oddawać treści książki. Wiem, że powieść jest tylko punktem wyjścia dla stworzenia zupełnie nowego obrazu. Jednak po obejrzeniu naprawdę świetnych adaptacji książek, jakimi są, np. Intruz, Igrzyska śmierci, Gwiazd naszych wina czy choćby Tamte dni, tamte noce, spodziewałam się czegoś, co przypomni mi co nieco ze świata, którzy stworzył Ernest Cline. A było zupełnie inaczej, bo zestawiałam sobie fabułę i bohaterów na zasadzie „co też jeszcze zmienili w tej historii?”.
A zmienili dla mnie stanowczo za dużo, a żeby nie zagłębiać się za bardzo w treść, tym samym nie dopuścić się spoilerów, wspomnę tylko o kilku sprawach w jak największych ogólnikach. Pierwszą różnicą jest chociażby samo poznanie się bohaterów Wielkiej Piątki w grze i na żywo. Nie wspominając już o zachowaniu przy życiu jednego z bohaterów, jak i dość ciekawym planie w siedzibie szóstek. W filmie było za mało powieści Ernesta Cline’a a za dużo inwencji twórców. Co może dziwić, bo autor również pracował nad scenariuszem i jestem zaskoczona, że pozwolił na tak duże zmiany.
Stworzyłem OASIS, bo źle się czułem w realnym świecie. Nie wiedziałem, jak rozmawiać z ludźmi. Przez całe życie się bałem. Aż do chwili, kiedy dowiedziałem się, że to już koniec. Wtedy właśnie zrozumiałem, że choć rzeczywistość bywa przerażająca i bolesna, to jest to także jedyne miejsce, gdzie można znaleźć prawdziwe szczęście. Bo rzeczywistość jest prawdziwa. Rozumiesz? [s.490]
Zabrakło mi też klimatu książkowego Player One, który był wręcz naszpikowany popkulturą. Powieść aż chciało się czytać, dowiadując się o kolejnych książkach, filmach, piosenkach i grach z lat osiemdziesiątych. W adaptacji mamy zaledwie kilka tytułów i koniec. Nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia jak pierwowzór.
Może gdybym oglądała ten film bez znajomości książki spodobałby mi się bardziej, ale fakt jest taki, że niestety prawie w ogóle mnie nie porwał. Oglądałam go do końca, by zobaczyć, jak bardzo różni się od pierwowzoru niż z czystej ciekawości. A szkoda, bo zapowiadał się ciekawy powrót do przeszłości w przyszłości dla prawdziwych miłośników popkultury.
Zobacz także: — Aplikacja |
Autor: Ernest Cline Tytuł: Player One Oryginalny tytuł: Ready Player One Wydawnictwo: Feeria Data wydania: 4.04.2018 Stron: 504 Tłumaczenie: Dariusz Ćwiklak |
Egzemplarz do recenzji udostępniło wydawnictwo Feeria
Zobacz także: — Intruz — Deadpool — Black Mirror |
Reżyseria: Steven Spielberg Scenariusz: Ernest Cline, Zak Penn Tytuł: Player One Oryginalny tytuł: Ready Player One Data premiery: 6 kwietnia 2018 (Polska), 11 marca 2018 (świat) Czas trwania: 2 godz. 20 min. Obsada: Tye Sheridan, Olivia Cooke, Ben Mendelsohn, Lena Waithe,… |