Książka, Recenzje

Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły – Lillian B. Rubin

na zdjęciu znajduje się kobieta, trzymająca w ręce książkę Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły Lilian B. Rubin

Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły to tytuł, który może być zwodniczy i zwiastować sensację. Nic bardziej mylnego!

Lilian B. Rubin była amerykańską pisarką, profesorką, socjolożką i psychoterapeutką. To właśnie z perspektywy tej ostatniej profesji napisała Mężczyznę o pięknym głosie. Mimo to wielokrotnie widać, jak do jej pracy terapeutycznej przenika jej socjologiczne wyksztalcenie.

Nie wiedziałam za bardzo czego się spodziewać, ponieważ opinii, jak i ocen na GoodReads Mężczyzna o pięknym glosie ma stosunkowo mało. Tym bardziej, mając na uwadze fakt, że książka została wydana w USA w 2003 roku. Cieszę się jednak, że w Polsce postanowiono ją wydać, bo jest warta poznania.

 

Ale terapia, tak samo jak życie, nie jest linią prostą. Jest pełna wychyleń i zakrętów, czasem robi się w niej dwa kroki do przodu i – jeśli ma się szczęście – tylko pół kroku wstecz. [s. 58]

 

Kim jest psychoterapeuta? Kilka słów o nurtach psychoterapeutycznych

Zawód psychoterapeuty w Polsce nie jest regulowany prawnie, co spędza sen z powiek wszystkich, którzy w nim pracują i chcą pracować. Mamy nadzieję, że doczekamy się wreszcie postępów w tym temacie, bo bez tego osoby po jakichś szemranych kursach weekendowych nazywają się psychoterapeutami, a wcale nimi nie są.

Kim jest psychoterapeuta? To osoba, która ukończyła szkołę psychoterapii w wybranym przez siebie nurcie. Najbardziej znane i najczęściej spotykane to: nurt poznawczo-behawioralny (CBT, najlepiej przebadany, tzw. EBM – evidence-based medicine – medycyna oparta na dowodach naukowych) i trzecia fala czyli ACT (terapia akceptacji i zaangażowania), dialektyczno-behawioralny (DBT), terapia poznawcza oparta na uważności (MBCT) oraz terapia schematów (TS); nurt psychodynamiczny, systemowy, psychoanalityczny (zapoczątkowany przez Zygmunta Freuda), humianistyczno-egzystencjalny czy integacyjny/integratywny (łączący w sobie kilka nurtów).

W jakim nurcie pracuje Rubin? Wiele razy wspomina o swoich mentorach, którzy byli psychoanalitykami. Nie ma się co dziwić, mając na uwadze fakt, że zaczynała swoją karierę psychoterapeutki w latach 70, a wtedy właśnie królowała psychoanaliza. Jednak już od początku autorka daje do zrozumienia, że nie zgadza się ze wszystkimi dogmatami terapii psychoanalitycznej/psychodynamicznej i pracuje na własnych zasadach. To jedyne „łamanie reguł”, które zostały wspomniane w podtytule książki. Swego rodzaju łamanie reguł danego nurtu, nie zaś samej sztuki, jaką jest psychoterapia.

 

Bo – niezależnie od tego, czym ponadto jest proces terapeutyczny, jaką mądrość czy wnikliwość może zaoferować pacjentowi terapeuta, jak dalece zagłębimy się w sferę nieświadomą – sercem terapii jest relacja. Ona właśnie powstaje między dwojgiem myślących, czujących ludzi w gabinecie, i to od tego, jak dobrze terapeuta rozumie nie tylko trudności pacjenta, ale też swoje własne, jak reaguje na uczucia przeniesienia i przeciwprzeniesienia pojawiające się w każdej relacji, zależy skuteczność spotkań. [s.28]

 

Clue terapii – czyli o terapii i pracy terapeutycznej

W psychoterapii najważniejsza jest relacja terapeutyczna. To ona ma uzdrawiający i znaczący wpływ na klienta/pacjenta (w zależności od nurtu, ale również od upodobań psychoterapeuty inaczej określa się osobę przychodzącą do gabinetu; w prywatnej praktyce raczej częściej stosuje się „klient”). Jeśli osoba zgłaszająca się po pomoc, nie poczuje „chemii” ze swoim terapeutą, to nic z tego nie będzie. Dlatego tak ważne jest uświadamianie, że w tej kwestii z psychoterapeutą jest jak z lekarzem – jeśli po 1-2 wizytach nie odpowiada, śmiało można się z tego wypisać i poszukać kogoś innego.

Rubin właśnie wielokrotnie wspomina o znaczeniu relacji terapeutycznej. Opisuje jak zasady i dogmaty jej podstawowego nurtu są sztywne, jak np. nie może pierwsza odezwać się na sesji czy nie może dotknąć swojego klienta, nawet na powitanie czy pożegnanie. Dla psychoanalizy terapeuta powinien być niczym tabula rasa, czysta karta idealny, nieskazitelny i nieskalany żadną inną myślą przez klienta, jak tylko tą z przeniesienia. To właśnie po to według tego nurtu przychodzi cierpiąca osoba – żeby „przenieść” wszystkie swoje uczucia i emocje na psychoterapeutę.

W relacjach międzyludzkich często dostosowujemy swoje reakcje i wypowiedzi do osoby, z którą mamy do czynienia. Inaczej rozmawiamy ze znajomym, inaczej ze starszymi członkami rodziny, a jeszcze inaczej z nauczycielami, profesorami czy przełożonymi. Podobnie terapeuta dostosowuje się do swojego klienta. Z tym, że tutaj musi bardzo uważać na to co powie i zrobi, bo nie zawsze dany człowiek może być na daną interakcję gotowy. Od tego może zależeć „być i nie być” w terapii, zamknięcie się w sobie czy wręcz przeciwnie – zaufanie terapeucie i stopniowe otwieranie się. Rubin podzieliła się swoimi przemyśleniami na ten temat odnosząc się do konkretnych sytuacji – czy może dotknąć tę osobę, czy może dołączyć do niej podczas siedzenia na podłodze, czy i przez ile może z nią milczeć. Co powinna zrobić, a czego nie powinna.

To wszystko jest kombinacją wyczucia i intuicji psychoterapeutki. Tego człowiek nie nauczy się na studiach, tylko przez własne doświadczenie w gabinecie. Ważne są jednak ciągłe kształcenie się (poprzez kursy, szkolenia, ale również przez rozmowy z innymi terapeutami czy nawet czytanie tego typu książek), by poznawać i stykać się z innymi poglądami, nowymi badaniami i narzędziami, by ta praca była jeszcze lepsza.

Bo tak jak wspomniała, nie można opierać się tylko w szufladkowaniu i przypisywaniu ludziom diagnoz z DSM-5 (Diagnostyczny i statystyczny podręcznik zaburzeń psychicznych, wydanie 5 z 2013 roku, w książce jest mowa o DSM-IV). Najczęściej w gabinecie trudno o „czystą, książkową” diagnozę. Choć diagnoza sama w sobie jest bardzo ważna i przydatna, bo wielu ludziom daje wytchnienie i pewnego rodzaju ukojenie. Dzięki niej mogą uzyskać zrozumienie, bo wiedzą, że to nie jakieś wymysły, a nazwane i zdiagnozowane trudności z jakimi się boryka, ubrane w jedną całość. Jednak przy tym nie można zapominać o samej złożoności człowieka i jego problemów z jakimi przychodzi.

Autorka wraca uwagę na fakt, że w psychoterapii równie ważna, co relacja terapeutyczna, jest wykonywana przez klienta praca. Nie zawsze chodzi tutaj o zadania domowe (te najczęściej spotykane są w nurcie poznawczo-behawioralnym), a raczej o pracę nad samym sobą – o podejmowanie prób, zmiany postępowania i myślenia, czy przemyśleń nad sesjami. Pewnego rodzaju rozwój dzieje się stopniowo w czasie, nie, tak jak często jest przedstawiane i wyolbrzymione w popkulturze, nagle niczym olśnienie.

 

Pomimo tego, co się tak często powtarzam pomimo naszych pragnień, terapia nikogo nie przemienia. Wychodzimy z niej inni tylko pod tym względem, że lepiej rozumiemy, kim jesteś i jak sobie radzić ze zbolałymi, doskwierającymi nam częściami nas samych. Jednak sama ta wiedza, choć bardzo istotna, nie wystarcza, by pozwolić nam na produktywniejsze przeżywanie naszego życia. Liczy się to, co zrobimy z tą wiedzą, jak będziemy nosić blizny, które zawsze zostawia życie. Bo niezależnie od tego, jak długo będziemy chodzić na terapię, ile się dzięki niej nauczymy, stare rany będą krwawić przy rozdrapywaniu, pojawiają się też nowe problemy, przez które uruchomią się dawne reakcje. Udana terapia daje nam zdolność radzenia sobie z jednym i drugim w nowy, bardziej owocny sposób. [s. 104]

 

 

O czym jest Mężczyzna o pięknym głosie i czy jest wart przeczytania?

Mężczyzna o pięknym głosie jest nie jest więc stricte o łamaniu reguł, a o podążaniu za głosem swojego serca i rozumu. Pokazuje, że sztuka psychoterapeutyczna jest niezwykle trudna, ale satysfakcjonująca. Rubin wspomina nie tylko o swoich sukcesach, ale również o popełnionych błędach. Tak jak zauważa, nie tylko klient uczy się o sobie od swojego terapeuty, ale również terapeuta od klienta. Przeciwprzeniesienie, które pojawia się czasami u specjalisty, jest czymś w zupełności normalnym i przekazuje bardzo ważne informacje. Dobry specjalista to nie taki, który jest święcie przekonany, że tego nie doświadcza, a który jest na tyle świadomy siebie i swojej pracy, że to dostrzega i stara się nad tym pracować.

Czytając książkę, można zauważyć też pierwsze socjologiczne wykształcenie autorki, które również przydaje się w gabinecie. Opowieść o pacjentce z lękiem klasowym dała mi wiele do myślenia. Zresztą – jak każda przedstawionych historii. Książkę pochłonęłam w kilka dni, co chwilę zaznaczając najciekawsze i najbardziej poruszające mnie cytaty.

Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły, to zaskoczenie. Spodziewałam się dobrej i ciekawej lektury, ale ta przerosła nawet moje oczekiwania. Uwielbiam takie miłe niespodzianki, które z ogromną przyjemnością zapisuję do najlepszych książek przeczytanych w danym roku. Polecam ją tak naprawdę wszystkim. W szczególności osobom zainteresowanym psychologią i psychoterapią – laikom, studentom, jak i specjalistom. Tytuł ten, w niektórych momentach pomógł mi spojrzeć na psychoterapię w z nieco innej strony niż dotychczas. Myślę, że będzie to cenne doświadczenie skonfrontować się z tą książką lub choćby jej fragmentami za kilka lat, gdy może będę już pracować w zawodzie.

 

— Myślałem, że wy, terapeuci, macie uczyć ludzi szczęścia.
— To fałszywa obietnica; najlepsze, co możemy dać pacjentom, to narzędzia do tego, by radzili sobie z sytuacjami, które stawia im na drodze życie. [s. 239]

 

 

Zobacz także:
— W ciemnej dolinie
— Nie do pomyślenia
— Uratuj mnie
— 11x ja
Autorka: Lillian B. Rubin
Tytuł: Mężczyzna o pięknym głosie. Opowieści o terapii, która łamie reguły
Oryginalny tytuł: The Man with the Beautiful Voice: And More Stories from the Other Side of the Couch
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 23.08.2023
Stron: 320
Tłumaczenie: Aleksandra Żak

 

Reklama. Współpraca barterowa.
Egzemplarz do recenzji udostępniło wydawnictwo Znak Literanova

Powyższy generator jest formą linku afiliacyjnego, co znaczy, że jeśli w niego klikniecie i kupicie książkę właśnie z niego, otrzymam kilka groszy prowizji od sprzedaży, co pozwoli mi na rozwój bloga i moich social mediów. 🙂