Blogowanie
staje się coraz powszechniejsze. Nawet jeśli nie masz bloga, to na pewno wiesz,
czym on jest, a na jednym z nich byłeś chociaż raz. Jednak blogowanie to nie
tylko zwykła i bezproduktywna czynność. To sztuka sama w sobie. Gdzie sam sobie
jesteś panem i władcą, musisz wiedzieć, co do czego, umieć dobrze i ciekawie
pisać, ogarniać social media i sprawy techniczne chociaż na poziomie
podstawowym, a co najważniejsze – mieć niesamowite pokłady cierpliwości, wiedzę
i chęci. Dzisiaj jednak skupię się bardziej na tekstach, choć o samym
blogowaniu też będzie można znaleźć kilka słów. To dość rozbudowana odpowiedź
na wszystkie pytania zadane na ASKU związane z tym tematem. 🙂
staje się coraz powszechniejsze. Nawet jeśli nie masz bloga, to na pewno wiesz,
czym on jest, a na jednym z nich byłeś chociaż raz. Jednak blogowanie to nie
tylko zwykła i bezproduktywna czynność. To sztuka sama w sobie. Gdzie sam sobie
jesteś panem i władcą, musisz wiedzieć, co do czego, umieć dobrze i ciekawie
pisać, ogarniać social media i sprawy techniczne chociaż na poziomie
podstawowym, a co najważniejsze – mieć niesamowite pokłady cierpliwości, wiedzę
i chęci. Dzisiaj jednak skupię się bardziej na tekstach, choć o samym
blogowaniu też będzie można znaleźć kilka słów. To dość rozbudowana odpowiedź
na wszystkie pytania zadane na ASKU związane z tym tematem. 🙂
1.
Publikowanie
Publikowanie
Codziennie?
Dwa, a może trzy razy w tygodniu? Czy raz na tydzień? To zależy tylko od Was.
Nie zapominajcie, że to Wasz blog, Wasze miejsce w sieci, a nie kogoś innego.
Zgadzam się z tym, że regularnie pisanie i publikowanie jest ważne, bo
czytelnicy, itp. Ale… ale jeśli nie masz dobrego posta, to lepiej nic nie dodawaj.
Naprawdę, nie ma dla mnie nic gorszego niż wpisy tworzone na siłę, na
zapełnienie luki. Jeśli zastanawiacie się, czy jest to bardzo widoczne – tak,
to widać. Ja wolę nie dodawać nic i mieć czyste sumienie, że mój blog jest
wolny od niepotrzebnych zapychaczy, niż dodawać coś niedopracowanego i „byleby
było”.
Dwa, a może trzy razy w tygodniu? Czy raz na tydzień? To zależy tylko od Was.
Nie zapominajcie, że to Wasz blog, Wasze miejsce w sieci, a nie kogoś innego.
Zgadzam się z tym, że regularnie pisanie i publikowanie jest ważne, bo
czytelnicy, itp. Ale… ale jeśli nie masz dobrego posta, to lepiej nic nie dodawaj.
Naprawdę, nie ma dla mnie nic gorszego niż wpisy tworzone na siłę, na
zapełnienie luki. Jeśli zastanawiacie się, czy jest to bardzo widoczne – tak,
to widać. Ja wolę nie dodawać nic i mieć czyste sumienie, że mój blog jest
wolny od niepotrzebnych zapychaczy, niż dodawać coś niedopracowanego i „byleby
było”.
2.
Jakość
Jakość
O tym już
wspomniałam w punkcie powyżej, ale… dbajmy o jakość – nie tylko publikowanych
recenzji, ale także innych postów. To ważne, przynajmniej dla mnie. Ja cały
czas staram się rozwijać, a pomaga mi w tym współpraca z panią bibliotekarką
oraz moja przyjaciółka.
wspomniałam w punkcie powyżej, ale… dbajmy o jakość – nie tylko publikowanych
recenzji, ale także innych postów. To ważne, przynajmniej dla mnie. Ja cały
czas staram się rozwijać, a pomaga mi w tym współpraca z panią bibliotekarką
oraz moja przyjaciółka.
3.
Research
Research
A co to
takiego jest? A to po prostu przykładanie się do swoich recenzji (i nie tylko,
ale w szczególności do nich) pod względem merytorycznym. Wyszukiwanie
informacji – tych, których nie jesteśmy pewni, i tych, których nie znamy.
Jedno, co mnie właśnie najbardziej denerwuje, to podawanie błędnych informacji
swoim czytelnikom. Bo wchodzi on również po to, żeby przy okazji czegoś
ciekawego się dowiedzieć. I fakt, dowiaduje się, myśli, że to interesujące i
fajnie to wiedzieć, tylko… niefajnie, że to zupełne kłamstwo, bo komuś nie
chciało się dostatecznie długo posiedzieć nad sprawdzaniem informacji. Może to
oczywiste, ale ja nad szukaniem niektórych ciekawostek czy informacji mogę
przesiedzieć nawet godzinę. Jak nie ma po polsku, to szukam po angielsku, jak
nie ma po angielsku, to szukam po niemiecku, a jak nie ma po niemiecku, to
próbuję wyłapać chociaż podstawowe info z innych źródeł. Może i jest to męczące,
ale… ale sprawia mi frajdę, bo dowiaduję się czegoś nowego. I wiem, że robię
wszystko, aby mój tekst był naprawdę dobry.
takiego jest? A to po prostu przykładanie się do swoich recenzji (i nie tylko,
ale w szczególności do nich) pod względem merytorycznym. Wyszukiwanie
informacji – tych, których nie jesteśmy pewni, i tych, których nie znamy.
Jedno, co mnie właśnie najbardziej denerwuje, to podawanie błędnych informacji
swoim czytelnikom. Bo wchodzi on również po to, żeby przy okazji czegoś
ciekawego się dowiedzieć. I fakt, dowiaduje się, myśli, że to interesujące i
fajnie to wiedzieć, tylko… niefajnie, że to zupełne kłamstwo, bo komuś nie
chciało się dostatecznie długo posiedzieć nad sprawdzaniem informacji. Może to
oczywiste, ale ja nad szukaniem niektórych ciekawostek czy informacji mogę
przesiedzieć nawet godzinę. Jak nie ma po polsku, to szukam po angielsku, jak
nie ma po angielsku, to szukam po niemiecku, a jak nie ma po niemiecku, to
próbuję wyłapać chociaż podstawowe info z innych źródeł. Może i jest to męczące,
ale… ale sprawia mi frajdę, bo dowiaduję się czegoś nowego. I wiem, że robię
wszystko, aby mój tekst był naprawdę dobry.
4.
Ortografia i interpunkcja
Ortografia i interpunkcja
Nie wierzę,
że w dobie Internetu, ogólnodostępnych słowników, Wordów i przeglądarek ze
sprawdzaniem pisowni ludzie jeszcze popełniają błędy ortograficzne. Bo przecież
post to nie jest dialog prowadzony na fejsie w Messengerze, gdzie raczej
oczekuje się szybkich, luźnych odpowiedzi, przy których można raz na jakiś czas
strzelić gafę językową – to jest całkowicie normalne. I wiem również, że
interpunkcja sprawia dużo problemów – sama takowe mam, ale staram się, jak
mogę, żeby było ich mniej – bo lubię, bo chcę, bo wiem, że mi się to przyda. I
co do ortografii – wiem, że i mnie się zdarza popełniać błędy, ale… no
kurczę, jak patrzę na recenzje niektórych osób, to aż mnie dziw bierze, że nikt
nie zwraca na to uwagi (nie wiem, czy z potrzeby bycia miłym, czy z nieuwagi,
czy po prostu z chęci pogrążania tych osób – choć w ten sposób pogrążają też w
jakimś stopniu siebie, komentując te posty i nic o tym nie wspominając).
Pamiętam, jak przy recenzji Świat po wybuchu jedna z blogerek zwróciła mi uwagę
na błąd – choć może przez pierwsze kilkanaście sekund się lekko zdenerwowałam,
to później byłam zła raczej na siebie, że dokładniej tego nie sprawdziłam – ale
kurczę, zdarza się. Dlatego jeśli mam wątpliwości – zawsze po kilka razy sprawdzam w słowniku
języka polskiego w Internecie, jak się dane słowo pisze.
że w dobie Internetu, ogólnodostępnych słowników, Wordów i przeglądarek ze
sprawdzaniem pisowni ludzie jeszcze popełniają błędy ortograficzne. Bo przecież
post to nie jest dialog prowadzony na fejsie w Messengerze, gdzie raczej
oczekuje się szybkich, luźnych odpowiedzi, przy których można raz na jakiś czas
strzelić gafę językową – to jest całkowicie normalne. I wiem również, że
interpunkcja sprawia dużo problemów – sama takowe mam, ale staram się, jak
mogę, żeby było ich mniej – bo lubię, bo chcę, bo wiem, że mi się to przyda. I
co do ortografii – wiem, że i mnie się zdarza popełniać błędy, ale… no
kurczę, jak patrzę na recenzje niektórych osób, to aż mnie dziw bierze, że nikt
nie zwraca na to uwagi (nie wiem, czy z potrzeby bycia miłym, czy z nieuwagi,
czy po prostu z chęci pogrążania tych osób – choć w ten sposób pogrążają też w
jakimś stopniu siebie, komentując te posty i nic o tym nie wspominając).
Pamiętam, jak przy recenzji Świat po wybuchu jedna z blogerek zwróciła mi uwagę
na błąd – choć może przez pierwsze kilkanaście sekund się lekko zdenerwowałam,
to później byłam zła raczej na siebie, że dokładniej tego nie sprawdziłam – ale
kurczę, zdarza się. Dlatego jeśli mam wątpliwości – zawsze po kilka razy sprawdzam w słowniku
języka polskiego w Internecie, jak się dane słowo pisze.
5. Sprawdzenie
Sprawdzanie swoich tekstów po napisaniu jest naprawdę bardzo ważne! Można uniknąć wielu kwiatków, a raczej, sądząc po tym, z czym się spotykam – kwiutków (lepiej, żebyście nie pytali, co to jest). Przekręcone nazwisko autora, choć na okładce czy w Internecie jest jak byk napisane. Dziwnych słów, których nie ma w języku polskim. Czy masy innych błędów, których można by uniknąć.
Jednak jeśli jesteście ciekawi sztuki blogowania, to możecie dowiedzieć się więcej ciekawych rzeczy z książek Tomka Tomczyka. Recenzję Bloga. Pisz, kreuj, zarabiaj opublikowałam całkiem niedawno, a o Blogerze i social media jeszcze piszę, ale muszę przyznać, że idzie mi dosyć topornie, z dosyć prostego powodu – nie chcę się powtarzać i napisać takiej samej recenzji jak o Blogu.
Jeżeli macie jakieś inne pytania – nawet niezwiązane z tematem dzisiejszego posta – to możecie je zadawać w komentarzach lub na ASKU. A może chcielibyście przeczytać post o czymś konkretnym? Co Was interesuje? Jeśli tylko będzie ciekawy temat, na pewno coś napiszę. 🙂