Wspomnienia

Wspomnienia stycznia 2016

Wilk - Afrykarium Wrocław
 

Coś, czego jeszcze na blogu nie było, a raczej coś starego połączone z nowym. Podsumowanie miesiąca w trochę innej, rozbudowanej, ale myślę, że ciekawszej formie. Trochę o przeczytanych książkach, obejrzanych filmach, przebytych podróżach, linkowych poleceniach i muzyce.

 
Książki
Liczba książek przeczytanych: 3
— „Czy wspomniałam, że cię kocham?” — Estelle Maskame
— „Plaga samobójców” — Suzanne Young
— „Tango” — Sławomir Mrożek
Liczba stron: 1076, czyli około 35 stron dziennie
Najlepsza pozycja: Plaga samobójców
Największe rozczarowanie: Chyba brak, bo po Tango niczego ciekawego się nie spodziewałam
Liczba opublikowanych recenzji: 1
Liczba książek zdobytych: 0
 
 
Filmy
— Piksele – fajna komedia do pośmiania się. Po Jack i Jill, które nadal przychodzi mi na myśl, kiedy zobaczę Sandlera, to naprawdę duży progres. 
 
— Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy – pierwsza obejrzana w całości przeze mnie część Stars Wars i… to naprawdę udany początek. Przekonał mnie do tego, żeby wreszcie w wakacje nadrobić poprzednie filmy z tego cyklu. Dużo akcji, świetni bohaterowie i uroczy BB-8.
 
— Maczeta zabija – obejrzany po łebkach, bo tak naprawdę nie było to moim celem. Oglądał go ktoś inny, a że zagląda się w ekran komputera, gdy się siedzi blisko niego, to takie są efekty. Dawno nie widziałam tak głupiego filmu.
 
— Głosy – Obejrzany w ferie, razem z trzema innymi osobami. Po seansie zgodnie stwierdziliśmy, że jest to pokręcony film, ale w jakiś tam sposób mi się podobał. Trochę ostrej komedii kryminalnej, trochę thrillera, trochę krwi, ciał i obrzydzenia. Cieszę się, że nie oglądałam go sama. Mimo wszystko Ryan Reynolds dobrze wcielił się w swoją postać, co tylko sprawiło, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać się Deadpoola. Trochę szokuje, trochę mąci w głowie.
 
— W nowym zwierciadle: Wakacje – świetna komedia na wieczór w towarzystwie. Jeśli szukacie czegoś niewymagającego i prostego, to film dla Was.
 
— Sherlock: The Abominable Bride (odcinek specjalny) – Cóż to był za odcinek. Był tak zakręcony, jak chyba Sherlock nigdy jeszcze nie był. Niby coś wyjaśnił, ale pozostawił mnie też z wieloma niewiadomymi. I weź tu teraz czekaj kolejny rok…   
 
 
Podróże

Wreszcie odwiedziłam Wrocław. Była to niesamowicie spontaniczna decyzja, ale do teraz nie mogę uwierzyć, że jedno z moich małych marzeń się spełniło. Niestety, nie zdążyłam zakochać się w tym mieście, bo mało go też zdążyłam zobaczyć, ale to wystarczyło, żeby stwierdzić – „Jadę tam znowu w wakacje, chociażby na weekend”. Mam nadzieję, że tym razem nie minę się z moją osobistą Panią Korektor i będę miała okazję zwiedzić rynek i inne atrakcje, których nie widziałam, bo ten jednodniowy wypad ograniczył się do Zoo, Afrykarium i Panoramy Racławickiej (tak, po raz kolejny chciałam napisać z marszu Wracławickiej, ale na szczęście teraz, mądrzejsza o to doświadczenie, wiem dokładnie, z czym to się je, i od razu się poprawiam). Napisałabym jakiś post, wstawiłabym jakieś zdjęcia, ale dla mnie to za mało Wrocławia we Wrocławiu. Jeszcze nie teraz. Ale może następnym razem, gdy będzie mi dane więcej go zobaczyć, zamieszczę wzmiankę o tej wycieczce.

 
 
Internet
— Ulę Łupińską obserwuję już od dłuższego czasu na Facebooku, ale dopiero w zeszłym tygodniu zorientowałam się, że prowadzi bloga. Takiej dawki wiedzy właśnie szukałam! Na pierwszy rzut polecam dwa wpisy: o przyimkachźle zapisywanych znakach. Gratka dla osób, które chcą wiedzieć więcej o pisaniu i języku polskim.
 
— Styczeń był także miesiącem, w którym zakochałam się w blogu i chyba przede wszystkim – Instagramie (cudowne zdjęcia, w które mogłabym wpatrywać się godzinami i myśleć, co robię źle, że moje zdjęcia nie wyglądają tak ładnie) – alabasterfox. Raczej nie powinno dziwić, że polecam wpis o Wielkiej Brytanii. Nad niektórymi rzeczami nawet nie zastanawiałam się, będąc w UK, jak choćby o braku elektryczności i włącznikach w łazience (a miałam okazję być w dwóch domowych łazienkach), oknach i wiatach autobusowych. Ale to wszystko prawda! O policji może wspomniałam nawet w swoich tekstach o UK… Tak,  niestety tych nieopublikowanych. Ale przy okazji zdjęć i Instagrama – nie można przegapić także tekstu o tym, jak robić lepsze fotografie na ten portal
 
— Niestety nie pamiętam już, u kogo znalazłam rekomendację tego tekstu, ale ja również pragnę go polecić, tym bardziej że na tym blog trafiłam po raz pierwszy. U Qrkoko o (nie)czytaniu w myślach przez Internet. Trochę o nas, blogerach i innych twórcach, i o tym, jak ważny jest feedback od Was, odbiorców. Trochę dało mi to do myślenia i powoli znowu zaczynam komentować posty innych blogerów – ale tylko wtedy, gdy mam coś do powiedzenia i jestem ciekawa, co autor odpisze mi na mój komentarz (albo czy w ogóle to zrobi).
 
— Uwielbiam blog Króliczka Doświadczalnego – w końcu nie bez powodu polecałam go w zeszłorocznym Share Week. Dzisiaj chciałabym Was zachęcić do przeczytania tekstu o 13 zachowaniach, których warto pozbyć się z końcem roku. Ja to przeczytałam już w nowym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby postarać się ich wyzbyć przed końcem 2016 r.,  prawda? A „dowcip” z punktu trzeciego dał mi do myślenia, jak chyba nic już dawno mi nie dało. A przy okazji polecam wpisy o snach, bo lepszych jeszcze nigdzie nie czytałam, i cały czas czekam na więcej.
 
— U Eweliny Mierzwińskiej o celach i zapisy na kurs z tym związany. Ja już się zapisałam i jestem ciekawa, czy coś z tego wyniknie, bo wiem, że niektóre „mniejsze” marzenia są do spełnienia, tylko trzeba dobrze się wreszcie zorganizować.
 
— Kłosiński zaś mówi o tym, żeby rozwiązywać swoje problemy niczym Sokrates. Szkoda, że nie trafiłam wcześniej na ten wpis, ale w wolnej chwili postaram się przysiąść i pomyśleć nad niektórymi problemami właśnie w taki sposób.
 
— U Natalii z Simplife także o tym, jak przestać bać się przyszłości. A z tym u mnie trudno, bo ostatnio cały czas się czegoś obawiam, przez co mój żołądek już nie wytrzymuje ze stresu.
 
— Ciekawy i szczery tekst o tym, czy znamy siebie tak naprawdę. Coś do przeczytania i głębokiego przemyślenia. I coś do zrobienia, bo… chyba każdy powinien wreszcie odnaleźć prawdziwego SIEBIE w samym sobie. Nie wykreowanego przez siebie dla ludzi czy przez ludzi. Ale właśnie swojego siebie.
 
— Coś, co lubię najbardziej i czego najchętniej wszędzie szukam, i co czytam, czyli porady dotyczące pisania. Tym razem takowe u Żudit. Prosto, zwięźle i na temat, tak jak być powinno. Czekam na więcej, bo takie umiejętności zawsze się w życiu przydadzą.
 
— Druga polecona przeze mnie we wspomnianym wcześniej Share Weeku blogerka pisze o motywacji, spełnianiu marzeńrzeczach, które powinno się zacząć sobie mówić. A jak Marta pisze, to wiadomo, że jest dobrze i ciekawie.
 
— Co prawda miesiąc już minął, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i tak podsumować poprzedni rok i działać przez pozostałe miesiące. A jak zrobić to dobrze? Tego dowiecie się, czytając wpis Happyholic.
 
— Minionki są fajne. Tak samo jak rady odnośnie do pisania są fajne. Jeśli lubicie obie te rzeczy, to polecam zajrzeć na Wyrwane z kontekstu
 
— O tym, jak wyznaczać sobie cele, można także przeczytać na Design Your Life. Tyle możliwości!
 
— Mogłabym polecić jeden wpis. Mogłabym polecić dwa wpisy. Ale mogę polecić także całego bloga, bo… dla początkujących fotografów to kompendium wiedzy o fotografii. Ale nie tylko, bo i wiele innych ciekawych artykułów można tam znaleźć. Jest Rudo, polecam ja i mój pulpit ze świetną tapetą „Jestem fajna, bo mogę”. Tak że polecam Jest Rudo, bo mogę.
 
— I na koniec najważniejsze. Monika pisze o tym, czego nie mówić osobom z zaburzeniami. A można nawet powiedzieć – czego nie mówić osobom, które mają doła. Bardzo dużego, poważnego doła. Niestety, wiem z autopsji, a dzięki temu wpisowi spojrzałam na niektóre rzeczy… trochę inaczej.
 
 
Muzyka

W styczniu namiętnie zasłuchuję się w jednej piosence. Czasami zmieniałam ją na świąteczne piosenki w trochę innym wydaniu. Dobre do ćwiczeń, polecam! I nie mogę nie polecić zespołu z mojego miasta. O Trzciamajce jeszcze na pewno nie raz przeczytacie na blogu. 😉

 

 

 

 

Życiowo

Przeżyłam studniówkę, przeżyłam matury próbne, przeżyłam ferie, które były jednymi z najlepszych w moim życiu. Teraz pozostały tylko wspomnienia i trzy miesiące ciężkiej pracy, z tego dwa bez żadnej dłuższej przerwy. Trzymajcie kciuki za szkołę i za prawko, za które wreszcie muszę się porządnie zabrać, bo to odkładanie mnie dobija. Siedzi cały czas z tyłu głowy i dokłada mi stresu, jakbym nie miała go już ponad stan. Byle do weekendu. Byle do maja. Byle do czasu po ostatnim egzaminie maturalnym. Byle do wakacji.

 

 

A Wam jak minął styczeń? Odwiedziliście jakieś nowe miejsca, przeczytaliście książki albo obejrzeliście filmy, które możecie polecić? A może macie jakieś ciekawe utwory lub linki do wpisów i artykułów z Internetu?

I co, podoba Wam się nowa forma podsumowań? Czy może stara była według Was lepsza?

Czekam na Wasze odpowiedzi! 🙂


Snapchat – thepepetka