Książka, Recenzje

Dzień czwarty – Sarah Lotz

dzień czwarty sarah lotz

Troje Sarah Lotz w 2014 roku słyszał niemal każdy z blogosfery, a to wszystko za sprawą naprawdę dobrej akcji promocyjnej. Tajemnicze listy, maile, czarna koperta i czarne kartki powieści. Wydarzenia Czarnego Czwartku były dziwne i niepokojące. Co natomiast przyniósł dzień czwarty?

Po raz kolejny otrzymujemy historię, która jest przedstawiona z różnych perspektyw za co należy się duży plus. Mamy więc asystentkę wiedźmy – Maddie, autora bloga Dzika Karta, który jak sam o sobie pisze jest „Nieustraszony w walce z oszustami, żebyście nie musieli robić tego wy”, człowieka potępionego o imieniu Gary, ochroniarza strażnika sekretów Devi’ego, pokładowego lekarza – anioła miłosierdzia – Jesse’ego, służebnicę diabła Altheę oraz Helen i Elise – siostry samobójczynie. To główni bohaterowie tej powieści i to właśnie z ich perspektyw możemy poznawać kolejne godziny na statku.

Liczyłam na kontynuację naprawdę dobrego thrillera, ale niestety się przeliczyłam. Dzień czwarty okazał się niepotrzebnie przegadany. Bardziej pasowałaby mi przypisanie go do kategorii obyczajówka z elementami niepokoju.

Pomysł na książkę był całkiem niezły. Statek wycieczkowy o jakże cudownej nazwie „Piękny marzyciel” z prawie trzema tysiącami osób na pokładzie nagle łapie awarię, przez co ludzie zostają uwięzieni na morzu na kilka dni bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Są skazani tylko na siebie. Do tego jeszcze morderstwo, norowirus, duchy i medium w postaci Celine del Rey. Mogło być naprawdę interesująco niepokojąco.

A niestety nie było. Co prawda pierwsze dwieście stron książki wręcz połknęłam. Po pierwsze – Sarah Lotz pisze prostym w odbiorze językiem. A po drugie byłam ciekawa, co tym razem przyniesie los po wydarzeniach z Czarnego Czwartku. Tam samolot, tutaj statek, a więc wszystko dzieje się w miejscach zamkniętych i na pewien czas odizolowanych od reszty świata. Za świadków mamy tylko uczestników podróży, co znacznie komplikuje sprawę, bo nie wiadomo co jest prawdą, a co tylko przywidzeniem.

 

Strach robi z mózgiem dziwne rzeczy. [s.243]

 

Czytałam więc by poznać wszelkie odpowiedzi na pytania – co, dlaczego i jak, ale niestety końcowe strony powieści dały więcej zdań pytających niż oznajmujących. O kontynuacji jak na razie nie ma żadnych informacji, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni, ponieważ chciałabym jednak dowiedzieć się o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

Dzień czwarty niestety okazał się rozczarowaniem, które zaserwowałam sobie na sam początek roku. Czekam jednak na trzeci tom, który, mam nadzieję, to nieudane spotkanie mi wynagrodzi. Bo wierzę w umiejętności autorki i w to, że szykuje dla swoich czytelników coś naprawdę mocnego.

 

Troje:
1. Troje | 2. Dzień czwarty

 

Zobacz także:
— Minione życia
— Kredziarz
Autor: Sarah Lotz
Tytuł: Dzień czwarty
Seria: Troje #2
Oryginalny tytuł: Day Four
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2.08.2017
Stron: 416
Tłumaczenie: Maciej Wacław

 

Egzemplarz do recenzji udostępniło Business & Culture