Autor: Judy Westwater
Tytuł: Dziecko ulicy
Seria wydawnicza: Pisane przez życie
Oryginalny tytuł: The Street Kid
Wydawnictwo: Hachette
Data wydania: lipiec 2008
Stron: 280
Ocena: 8/10
„Dziecko ulicy” autorstwa Judy Westwarer to jedna z książek z serii wydawniczej „Pisane przez życie” wydawnictwa Hachette. To moja pierwsza książka z tej serii jak i o przeżyciach i wydarzeniach, które wydarzyły się w realnym świecie. Nie jest to wymysł autorki, lecz jej prawdziwe przeżycia.
Judy będąc małą dziewczynką zostaje przez rodziców zostawiona przez rodziców sama razem z dwójką starszych sióstr na siedem tygodni. Siedmioletnia wówczas Mary musiała zajmować się nią, jak i Dorą. Co prawda dostawały, co jakiś czas jedzenie od swojej sąsiadki, która wiedziała, że ma się zajmować nimi przez kilka dni, a nie tygodni. Po tak długim czasie wreszcie nie wytrzymała i zadzwoniła po rodziców dziewczynek. Nic z tego dobrego nie wynikło. Tylko strach, ból i cierpienie. Po tym to ojciec zabrał dwuletnią córeczkę do siebie gdzie mieszkał ze swoją nową kobietą. Wielokrotnie bita, kopana, maltretowana a do tego wykorzystywana Judy musiała się na to wszystko godzić. Wiele razy jej macocha zostawiała ją na całe dnie na podwórku. Nie miała przyjaciół, ani bliskich jej osób, bo wszystkich jej zabierano. A co jej po ojcu i macosze, którzy ją mają za kompletne zero, a do tego o wszystko się czepiają i pod byle pretekstem się nad nią znęcają i głodzą.
Chyba jeszcze podczas żadnej lektury nie czułam takiego ucisku w żołądku. To zupełnie inny strach i lęk, którego doświadczam czytając jakieś powieści fantastyczne. To wszystko wydarzyło się naprawdę i to jest piorunujące, że nikt nie zwrócił uwagi na to biedne dziecko. Ale może bez tego nie zrobiłaby tak wiele dla tych dzieci z Afryki, Meksyku czy Kapsztadu. Ile musi się nacierpieć jedna osoba, żeby później inni mogli żyć lepiej. Podziwiam panią Westwater z całego serca, że pomimo tego cierpienia, którego doznała nie poddawała się i dążyła do wyznaczonych sobie celów. To pokazuje, że nie możemy się poddawać, a także, że kiedy coś nam nie pasuje, kiedy czujemy, że coś jest nie tak u innej osoby, najlepiej by było zainteresować się nią, pomóc jej. Może dzięki nam jej cierpienie trochę osłabnie, albo w ogóle dostarczymy jej wiele radości i pokażemy, że życie może być o wiele piękniejsze. Możemy pomóc w dążeniu do celu. Ile wody i żywności marnujemy, kiedy inni głodują i umierają z tego powodu. Ja staram się już na wszystkim oszczędzać, na wodzie, na prądzie. Nie dość, że sami na tym zaoszczędzimy i będziemy mogli wydać pieniądze na coś innego to jeszcze pomożemy naszej planecie jak i innym osobom. Pomyślmy czasami o innych, nie tylko o sobie, a czasami te wszystkie dobre uczynki wrócą do nas ze zdwojoną siłą, nawet nie wiadomo kiedy. Poruszyła mną bardzo ta książką i wywołała u mnie wiele emocji. Wiele razy chciało mi się płakać, po tym jak czytałam jak się czuła ta mała dziewczynka i co robił jej psychiczny ojciec.
Tak jak wspominałam „Dziecko ulicy” to moja pierwsza książka z tej serii i na pewno nie ostatnia. Jestem przekonana, że jeśli jeszcze jakąś książkę z tej serii zobaczę w bibliotece wypożyczę ją, bo daje ona do myślenia. Pomimo, że nie jest ona zbyt obszerna, to czasami trzeba na chwilę przerwać i pomyśleć. Tę książkę polecam wszystkim, a na pewno tym, którzy lubią poruszające historie z życia wzięte.