Grudniowy wieczór. Wydawnictwo. Dwoje przyjaciół. I maszynopis, opowiadający niewyjaśnioną historię pewnej młodej dziewczyny. Opis relacji bliskich jej osób, wynik własnego śledztwa w postaci spójnej powieści. Dzieło, które skłoniło do przemyśleń nad własnym życiem główną bohaterkę. Seans spirytystyczny, medytacje, niewytłumaczalne zjawiska i bolesne wspomnienia. Jakie pobudki kierowały Barbarę do rozpoczęcia śledztwa? Z jakich powodów tak zainteresowała ją historia Poli? Czym jest przypadek? Czy on w ogóle istnieje? Czy los świata jest z góry ustalony?
Martyna Ochnik jest z wykształcenia biologiem, kochającym zwierzęta i aromat dobrej kawy. W wolnych chwilach maluje i pisze. Zadebiutowała w 2008 toku powieścią Pan Wichrów i Powiewów, wydaną przez wydawnictwo BARNTA, zaś w 2011 toku wydawnictwo Zysk i S-ka opublikowało książkę pod tytułem Oszołomy. Pewnego dnia, w grudniu jest jej najnowszą powieścią.
Utwór napisany jest z dwóch różnych perspektyw czasowych, jak i narracyjnych, co powoduje, że mamy również dwie główne bohaterki. Jesteśmy świadkami czytania maszynopisu. W czasie rzeczywistym pierwszoplanową postacią jest Barbara, a wydarzenia koncentrują się na pewnym grudniowym wieczorze, w którym przychodzi do przyjaciela z zapytaniem wydania ostatnio napisanej powieści. Wieczór w biurze przeplata się z rozdziałami jej lektury, opowiadającej o życiu niejakiej Poli, bratanicy jednej ze znajomych.
To właśnie historia Apoloni jest tutaj najważniejsza. Zaskakująca, refleksyjna i niezwykle realistyczna opowieść o prawdziwym życiu. Bez przerysowania, bez ogródek. Niby zwykła, jak każda inna, jednak ma w sobie coś niepowtarzalnego. Tragizm niektórych sytuacji sprawiał, że byłam bliska uronieniu kilku łez. Ochnik zaskakuje, rani i rozrywa serce na kawałki. Za sprawą historii, jak i tym, w jaki sposób ją napisała.
A trzeba przyznać, że posługuje się niezwykle plastycznym, obrazowym i wręcz poetyckim językiem, do którego trzeba przywyknąć, bowiem nie jest on taki zwyczajny. Spotyka się go naprawdę rzadko i tylko w połączeniu z ciekawą opowieścią wywiera takie, a nie inne wrażenie na czytelniku. A zrobił to na pewno ze mną. Gdyby nie on, całość z pewnością by wiele straciła.
O Barbarze nie dowiadujemy się dużo i prosto z mostu. Można tylko wywnioskować niektóre rzeczy z jej niezatytułowanego maszynopisu. W końcu autor chcąc nie chcąc do swojego utworu daje także mniejszą lub większą cząstkę siebie. W tym przypadku zaś kojarząc fakty możemy domyślić się tego i owego, czego nie mówi otwarcie. Pola zaś jest zupełnie inna. Cicha, spokojna, tajemnicza, odosobniona, zagubiona. Zmienia się diametralnie w przeciągu opisanego okresu jej życia. Nie dziwię się jej, po tym, co przeszła jest to naprawdę zrozumiałe. Jest charakterystyczna i realna. Jej życie, charakter czy niektóre postawy można przypisać do wielu dzisiejszych nastolatek i młodych kobiet zagubionych w refleksjach nad swoją przyszłością. Szukających swojej właściwej drogi.
Koniec powieści jest zaś zaskakujący, dający do myślenia i stawiający czytającego pod jedną wielką niewiadomą. Dotyczy to dzieła Ochnik, jak i jej bohaterki Barbary. Obydwie kończą się niezwykle tajemniczo, ale z pewnością nie zwiastuje to kontynuacji. Po prostu Pewnego dnia, w grudniu należy do tych lektur, które kończą się w taki niewyjaśniony i nagły sposób.
Po przeczytaniu i po pomyśleniu nadal nie wiem, co mam o tej książce myśleć. Zazwyczaj wiem to od razu po skończeniu czytanego dzieła lub myśli, słowa i opinia o nim układa mi się w czasie pisania recenzji. Tutaj jest trudniej. Wiem jedno – Pewnego dnia, w grudniu Martyny Ochnik przypadło mi do gustu na tyle, że na pewno będę ją polecać osobom, które szukają tego typu powieści. Powieści iście kobiecej, ukazującej wzloty i upadki oraz poruszającą ważne tematy, jakimi są śmierć, odosobnienie, szukanie własnej drogi krętymi ścieżkami, depresja poporodowa i życie. Obrazującą, jak cenne, ważne i ulotne jest właśnie życie.
„Nie tęsknimy za tym, czego nie znamy – to oczywiste.” [s.38]
~~~~
„Nie jest dobrze żyć złudzeniami.” [s.45]
~~~~
„Widać tak jest – początki wielkich przemian są niedostrzegalne.” [s.64]
~~~~
„-[…] Przychodzi pewnie taka chwila, że człowiek musi z kimś pogadać.” [s.69]
~~~~
„Jednak nitki ludzkich losów tworzą nieraz tak zaskakujący wzór, że nie mamy innego wyjścia, jak tłumaczyć sobie wszystko przypadkiem.” [s.110]
~~~~
„Kiedy jesteśmy rozdrażnieni lub czujemy się nieszczęśliwi, szukamy pocieszenia zgodnie z własną naturą. Jedni garną się do ludzi, jakby chcieli żywymi zaporami odgrodzić się od źródła przykrości. Inni pochmurnieją, milkną i szukają odosobnienia, w czym przypominają chore zwierzę, które zaszywa się w swojej kryjówce i czeka, aż choroba albo minie, albo je pokona.” [s.119-120]
~~~~
„- Lżej człowiekowi na sercu, jak może to wszystko z siebie wyrzucić.
– To prawda – powiedziałam – nie można zatrzymywać trosk w sercu, bo to trucizna.” [s. 164]
~~~~
„To, co przeżywamy sami, jest zawsze niepełne, niedoskonałe. Dopiero czyjaś obecność sprawia, że możemy odczuć doskonałość świata.” [s.235]