Książka, Recenzje

Złodziejka książek – Markus Zusak



Autor: Markus Zusak
Tytuł: Złodziejka książek
Oryginalny tytuł: The Book Thief
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2008
Stron: 496
Ocena: 10/10

Dostępna także w księgarni internetowej Gandalf

II wojna światowa. Kto o niej nie słyszał? A szczególnie Polacy, bo to nas bardzo dotkliwie ona dotknęła. Czasy, w których panował Hitler nie należały dla nas do najlepszych. Ani dla nas, ani dla Żydów, bo kto nie słyszał także o Holokauście? Pewnie gdzieś tam przewinęło się to słowo, choćby raz. Holokaust, Holocaust, … Co to tak naprawdę było? Młode pokolenie tego nie wie i miejmy nadzieję, że nie zobaczy na własne oczy, jednak nasi dziadkowie czy pradziadkowie pewnie to widzieli. Byli świadkami prześladowania tych ludzi. Widzieli to, co się działo na ulicach. Widzieli spadające bomby i pewnie większość z nich broniła naszego kraju, aby nam, teraz żyło się dobrze. 

II wojna światowa. Opowiadającym jest Śmierć, bo kto jak nie ona wie najlepiej ile ludzi zginęło, ile ludzi musiała zabrać z tego świata podczas wojny i nie tylko. Podczas całego istnienia ludzkości. Jednak jak na razie zatrzymajmy się do okresu za panowania Hitlera. Śmierć opowiada nam historię dziewczynki. Liesel Meminger. Tak, to o niej mówi. Dziewczynka, jak każda inna. Co w niej jest takiego, aby o niej opowiadać? A która dziewczynka zdobyłaby się na kradzież książki? Która dziewczyna w wieku dziesięciu lat, w tych czasach tak zawzięcie pragnęła nauczyć się czytać i pisać? To właśnie jest historia o takiej dziewczynce. Dziewczynce, która wiele przeżyła i która wiedziała, czego chce. Straciła brata podczas podróży pociągiem do zastępczej rodziny. Jej pierwszą ukradzioną książką był „Podręcznik grabarza” zabrany o nic niepodejrzewającemu grabarzowi, który pochował jej brata. To na niej nauczyła się czytać. Powiecie pewnie, że to nie jest odpowiednia książka dla dziesięcioletniej dziewczynki. I tak, muszę przyznać wam rację. Ale co miała zrobić Liesel, kiedy nie było takiej możliwości z kupnem książki co teraz. Obiecała sobie, że kiedyś ją przeczyta w całości i tak się stało. A pomógł jej w tym Hans Hubermann, papa, bo tak nazywała swojego przybranego ojca, którego nigdy nie miała, ponieważ swojego nigdy nie widziała. To on nauczył ją pisać i czytać po nocnych koszmarach, po których zawsze się budziła. Zawsze przy niej był i zawsze ją wspierał. A kim była jej przybrana matka? Rosa Hubermann z najbardziej ciętym językiem na Himmelstrasse. Choć nie pokazywała tego w sposób oczywisty Liesel i tak wiedziała, że jest to kobieta o wielkim sercu, nawet ze swoim ciętym językiem. Ile i jakie książki jeszcze ukradła Liesel? Jakich ludzi spotkała na swej drodze? Czy przeżyła wojnę wraz ze swoimi rodzicami? A co z Rudym? Tak, nie można zapomnieć o jej najlepszym przyjacielu. Czy przeżył? Kim był żydowski bokser, który wielokrotnie walczył z Früherem? 

Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której narratorem była Śmierć, ale było to chyba najlepsze rozwiązanie, bo chyba żadna inna postać, jako narrator nie sprawdziłby się tak jak ona. W ten sposób jeszcze bardziej porusza zakamarki naszej duszy. Bo to ona najlepiej wie jak zakończył się żywot danego człowieka, jak wyglądała jego dusza, którą niosła na swoich ramionach. Postać Śmierci wyobrażamy sobie najczęściej, jako zjawę, albo kościotrupa w czarnej szacie, tudzież pelerynie z kosą lub sierpem w ręku. Bezlitosna postać, bez serca. Jest tutaj jest przedstawiona w zupełnie inny, odbiegający od naszych wyobrażeń sposób.

Z Markusem Zusakiem spotkałam się już po raz drugi, bo pierwszą moją książką był „Posłaniec”. Tamto spotkanie nie było najgorsze, ale nie należało także do wybitnych. Teraz wiem, dlaczego większość zachwyca się „Złodziejką książek”, bo nie sposób tego nie robić. Naprawdę nie wiem jak autor mógł pokazać nam obraz hitlerowskich Niemiec, jeśli sam tego nie przeżył i w tak ciekawy, interesujący i naprawdę realistyczny sposób.

“Złodziejka książek” autorstwa Markusa Zusaka jest naprawdę godna uwagi. Jest to historia tak realistyczna, że jestem i będę godna podziwu dla autora. Nie można się od niej oderwać już od pierwszych stron. Markus ma naprawdę świetny warsztat pisarski. Wyrazy, zdania i skróty, które zostały przez niego użyte w języku niemieckim są od razu również przez niego tłumaczone, a właśnie te obcojęzyczne zwroty powodują, że można bardziej wczuć się w powieść, poczuć naprawdę niemiecki klimat powieści, choć sam autor jest Australijczykiem. Polecam ją każdemu, tym, którzy interesują się historią, a szczególnie największym konfliktem zbrojnym w historii świata, oraz wszystkim innym, którzy chcieli zapoznać się z tą powieścią, ale mieli przed tym opory. 

„On był szaleńcem, który pomalował się na czarno i chciał zwyciężyć świat.

Ona była złodziejką książek, której brakowało słów.

Ale wierzcie mi: słowa były tuż-tuż, a gdy się pojawią, Liesel weźmie je w dłonie i będzie wyżymać jak chmury roniące krople deszczu.” [s.74]
_
„Tak, wojna, te zły szef, rozkazywała zza mych pleców.
„Rób swoje, rób swoje”

Nadlatywały bomby – a wraz z nimi i ja.” [s.306]